piątek, 7 maja 2010

CZY MUZYKA POWAŻNA MUSI BYĆ… POWAŻNA??


CZY MUZYKA POWAŻNA MUSI BYĆ… POWAŻNA??
Znakomitej większości z nas muzyka klasyczna kojarzy się z niezrozumiałym patosem i monotonnością. Czy jest ona zatem tylko atrakcją dla nudziarzy? Rozpatrując mnogość stylów, kierunków i technik powstających przez wieki, nie można się z tym zgodzić. Szczególnie „kolorowo” jawi się tutaj XX stulecie, które obfituje w ogrom przełomowych, niespotykanych dotąd rozwiązań - nie tylko w obszarze muzyki. Pierwszą wyraźną cezurą i zapowiedzią pewnego novum w sztuce jest pojawienie się impresjonizmu – kierunku całkowicie przeciwstawiającemu się idei romantycznej oraz akademizmowi zarówno w malarstwie jak i muzyce. Dlaczego tak się stało? Najprostszym i zarazem najbardziej zwięzłym określeniem ukazującym istotę rzeczy zdaje się być stwierdzenie o „przewartościowaniu wartości” czy wyczerpaniu środków. Krótko mówiąc: dotychczasowe, romantyczne środki wyrazowe przestały wystarczać twórcom, wielu z nich wręcz brzydziło się tą przesłodzoną, coraz bardziej pustą i ‘przegadaną’ estetyką. Pojawiło się zatem wyzwanie, gdzie dalej zmierzać ma owa sztuka. Artyści stanęli przed wyborem: kultywować tradycję lub poszukać czegoś zupełnie nowego. W muzyce schyłku Romantyzmu mamy do czynienia z absolutną dominacją wagnerowskiej koncepcji muzyki czy sztuki w ogóle, w postaci idei tzw. Gesamtkunstwerk tj. totalnego dzieła sztuki, połączenia wielu działań artystycznych w jedną niezwykle rozbudowaną formę, którą coraz częściej oskarżano o całkowity przerost nad treścią.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Richard_Wagner
http://en.wikipedia.org/wiki/Gesamtkunstwerk
Przełom impresjonistyczny w muzyce, którego najsłynniejszym prowodyrem był niewątpliwie Claude Debussy zrywa z dotychczasowym myśleniem o komponowaniu, pociąga za sobą odżegnywanie od wielkiego patosu, bogatego symfonicznego brzmienia, na rzecz subtelnych, świetlistych i kameralnych brzmień (m.in. przez zmniejszenie obsady wykonawców).
Myślę, że warto więc chociaż krótko prześledzić, jak dalej awangarda walczy z tradycją i jak docieramy do wielości z pozoru dziwacznych czy osobliwych stylów II poł. XX wieku, które są dla większości z nas zwyczajnie trudne w percepcji ze względu na użycie nowatorskiego języka (co w pewnym sensie jest zupełnie zrozumiałe, bo mało kto chce nam tłumaczyć jak zaprzyjaźnić się z taką muzyką).
Po rewolucji impresjonistów przychodzi czas na kolejne – muzyczny świat wywraca do góry nogami twórczość Arnolda Schoenberga i jego szalony pomysł na komponowanie muzyki w postaci zastosowania techniki dodekafonii, co oznacza właściwie zerwanie już z jakimkolwiek wyobrażalnym do tej pory porządkiem. A jak wyobrazić sobie dotychczasowy porządek? Nic prostszego. Każdy z nas, nawet największy laik, jest z nim doskonale zaznajomiony i odczuwa go jako naturalny porządek harmoniczny. Nie ma się zresztą czemu dziwić, gdyż przetrwał on do dziś i funkcjonuje w najbardziej konwencjonalnej muzyce rozrywkowej. Jesteśmy z nim na tyle osłuchani, że wydaje nam się najbardziej naturalny i właściwy. Taki system tonalny stworzył szeroką siatkę zależności między wszystkimi dźwiękami, krążąc wokół pewnych punktów zaczepienia które tworzyły muzykę logiczną i spójną. W koncepcji Schoenberga zależności te zostały całkowicie .Przyjrzyjmy się nieco bliżej tej konstrukcji.
DODEKAFONIA
Jej podstawy są logiczne i z pozoru niezwykle proste. Trzon każdej kompozycji stanowi tzw. SERIA (jako zastępstwo siedmiu kolejno następujących po sobie dźwięków gamy: do re mi fa sol..) , składająca się zawsze z 12 dźwięków, które nie są ze sobą powiązane w żaden sposób, a wykorzystują całą skalę, którą posługuje się muzyka europejska. Jest to motyw przewodni każdej kompozycji. Zgodnie z tą zasadą na podstawie poniższego schematu można samodzielnie ułożyć takową serię, nawet bez znajomości nut :)
Np. 1-5-7-9-12-11-2-4-10-3-8-3 (w zapisie nutowym: C-E-FIS-GIS-H-AIS-CIS-DIS-A-G-D)

Oczywiście pozostałe zasady rządzące tym kierunkiem są dużo bardziej skomplikowane np. podejście do formy czy pozostałych elementów dzieła muzycznego (np. rytmu), ale ogólna koncepcja jest logiczna i spójna, a przede wszystkim (co było szalenie nowoczesne) o wiele bardziej matematyczna od wszystkiego co powstawało do tej pory i bazowało przede wszystkim na emocjonalnym pojmowaniu muzyki. Schoenberg w pewnym sensie ‘zachęcił’ kompozytorów – buntowników do poszukiwania własnej drogi tworzenia muzyki. Owocem tych kolejnych rewolucji są m.in.:
SONORYZM, od wł. Sonore tj. brzmieć. Dominującą rolę odgrywa tutaj barwa dźwięku. W praktyce w grę wchodzą niekonwencjonalne sposoby wydobywania dźwięków na dobrze znanych nam instrumentach np. uderzanie palcami w pudło rezonansowe instrumentów smyczkowych. Oprócz tego wykorzystywane są inne przedmioty dźwiękotwórcze. Za najbardziej obrazowy przykład może posłużyć piła :)
BRUITYZM, pokrewny sonoryzmowi, od fr. le bruit (hałas, szmer) Eksponuje zatem wszelkiego rodzaju szelesty, szmery, na wielkim hałasie kończąc. Dużą rolę odgrywają tu instrumenty perkusyjne.
MINIMAL MUSIC, składająca się z krótkich, stale powtarzających się fragmentów, dających uczucie monotonii.
HAPPENING, który ma na celu zaszokowanie publiczności i pobudzenie jej wyobraźni poprzez nieoczekiwane wydarzenia na scenie.
ALEATORYZM, od łac. alea tj. kostka do gry. Zakłada on występowanie pewnej przypadkowości w procesie komponowania jak i wykonawstwie (np. dowolna kolejność wykonywanych epizodów w utworze cyklicznym – jako przykład K. Stockhausen i Klavierstucke, utwór składający się z 19 części przy czym kolejność wykonywania zupełnie dowolna)
TEATR INSTRUMENTALNY, w którym ważnym składnikiem kompozycji jest zachowanie się muzyków na scenie, ruch sceniczny. Np. B. Schaeffer Kwartet dla czterech aktorów”, gdzie wykonawcy wchodzą na scenę bez instrumentów i jedynie udają, że grają).
Ale najlepsze dopiero przed nami :)
Opowiadanie o muzyce nie jest tak odkrywcze jak jej słuchanie. Prześledźmy zatem kilka ciekawych przykładów obrazujących mnogość zjawisk muzycznych w drugiej połowie ubiegłego stulecia.
♪ Na początek nieco rytmicznie
S. Reich – Clapping music – polegający na wykonywaniu prostego, jednostajnego rytmu w pewnym przesunięciu – jako przykład minimal music
♪ I nieco humorystycznie, chociaż w gruncie rzeczy bardzo filozoficznie – użyte ‘instrumenty’ interpretowanie są jako symbol przemijania.
Gy. Ligeti – Poemat symfoniczny na 100 metronomów :)
♪ Zjawisko happeningu muzycznego najlepiej obrazuje Tacet 4:33 Johna Cage’a
Idea utworu? Wykonawca bądź wykonawcy siedzą przy instrumencie przez 4 minuty i 33 sekundy – nie wydobywając z niego żadnego dźwięku. :) Cel – zaszokowanie odbiorcy. Muzykę tworzy zdezorientowana publiczność. :)
♪ Niekonwencjonalne użycie standardowego instrumentu?
G. Sollima – Utwór na wiolonczelę i… dwa smyczki :)

♪ K. Stockausen – Śpiew młodzieńców - wykorzystanie preparowanego głosu chłopca, nagranego na taśmę i zwielokrotnionego, od czego nie jednemu jeżą się włosy na głowie ze strachu :)
♪ B. Patterson – Paper piece – przeznaczony na 5 wykonawców. Każdy zaopatrzony jest w 15 kartek papieru wielkości standardowej gazety i… trzy papierowe torebki :) oraz instrukcję co powinien zrobić ze swoimi kartkami :) Całość kończy się wraz z… papierem. Szczegółowa instrukcja poniżej.
♪ Wreszcie coś dla wielbicieli sportów ekstremalnych: Kwartet smyczkowy Stockhausena na kwartet smyczkowy i… 4 helikotpery – Każdy z wykonawców znajduje się w oddzielnym, a dźwięk z każdej kabiny jest rejestrowany za pomocą kamer.
Bibliografia:
Encyklopedia muzyki, red. A. Chodkowski, Warszawa 1995.\
Erhardt L., Sztuka dźwięku, Warszawa 1980.
Kolarzowa R., Postmodernizm w muzyce, Warszawa 1993.
Przewodnik koncertowy, red. T. Chylińska, Kraków 1980.
Reiss J., Mała historia muzyki, Kraków 1987.
Zieliński T., Style, kierunki i twórcy muzyki XX wieku, Warszawa 1981.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz